Po otwarciu pudełka z lekka się przeraziłam, ale szybko zmieniłam mój stosunek do niego na dozgonną miłość połączoną ;)
Źródło: https://www.lush.co.uk/product/335/Rub-Rub-Rub-Shower-Scrub
Lush - Rub Rub Rub Shower scrub
Opakowanie:
Standardowe, lushowe - proste, czarne, zakręcane pojemniki wykonane z plastiku przeznaczonego na recykling. Dobrze wydobywa się z niego produkt, jednak trzeba uważać, by pod prysznicem nie nalać do niego wody... O czym warto przypominać - 5 opakowań tego typu oddanych w sklepie firmowym równa się gratisowa świeża maseczka :)
Zapach:
Lekko morski, lekko cytrynowy. Z całą pewnością nie ma co liczyć na szaloną aromaterapię niczym przy użyciu Aqua Mirabilis; zapach nie utrzymuje się na skórze, po spłukaniu produktu.
Cena / ilość:
13,50 euro / 330 g
Moja opinia:
Jak już wspomniałam we wstępie, produkt ten całkowicie zdobył moje serce. Początkowo wystraszyłam się jego dość leistej konsystencji, obawiałam się, że nie będzie wystarczająco dobrze zdzierał... jednak myliłam się całkowicie ;) Rub Rub Rub pozostawia skórę wyjątkowo gładką i przyjemną w dotyku, działa zdecydowanie lepiej od wszystkich znanych mi kupnych scrubów, jak i tych wytwarzanych w warunkach domowych. Skóra jest świetnie oczyszczona, ma się przy tym wrażenie pewnego jej nawilżenia. Efekt wygładzenia jest długotrwały, stan skóry (np. na pupie i udach) poprawił mi się po tym produkcie na tyle, że nawet mój mężczyzna odnotował różnicę (a wiadomo jak to z panami bywa...). Po zapoznaniu się ze stałym bratem Rub Rub Rub, tj. z Sugar Scrubem, z plusów wymieniłabym też to, że nie musimy obawiać się widocznych zadrapań... Data ważności w przypadku omawianego peelingu to dwa miesiące, czyli czas idealny, by produkt zużyć. Chyba jedyną wadą jest więc dostępność, ewentualnie też dość wysoki koszt zakupu. Podsumowując, Rub Rub Rub jest świetny i wart swojej ceny. Polecam!
Moja ocena: 5/5
PS Postanowiłam wznowić działalność na troszkę innym polu... Polecam się KLIK ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz