piątek, 7 czerwca 2013

Kolorowe lato na paznokciach - odsłona nr 4


Z powodu mojego pobytu w Krakowie, w dzisiejszym poście pierwsze skrzypce odegrają zdjęcia - zresztą, jeśli chodzi o jakość, cenę i dostępność wszystko jest identyczne jak w przypadku TU opisanego koloru.

KIKO, Nail Lacquer nr 378


 Jagodowy KIKO z pewnością przypadłby do gustu wielbicielkom ciemniejszych odcieni - ja niestety źle się z nim czuję. Do zdjęć próbowałam nieco go ożywić kawiorem z Lovely, jednak dalej nie dogaduję się z tym odcieniem na paznokciach.

 Jagódka idzie więc w odstawkę (obecnie już na pazurach zagościł pastelowy, zgaszony róż z OPI, który pokażę w następnym poście), a ja uciekam w okolice krakowskiego rynku :) Miłego wieczoru! :)

wtorek, 4 czerwca 2013

Kolorowe lato na paznokciach - odsłona nr 3

Lato nie bardzo chce przyjść w tym roku. U mnie ciągle jest szaro i buro, śmigam wiec w płaszczu w drobne fuksjowe kwiatki. A do nich świetnie pasuje ten lakier...

KIKO, Nail Lacquer nr 313


Szczęśliwą posiadaczką kilku kikowych lakierów stałam się już rok temu. Nr 313 jako jeden z pierwszych wpadł mi w oko, długo leżał jednak bezczynnie w koszyczku, gdyż bez porządnego odtłuszczenia płytki + dobrej bazy, ma on skłonność do szybkiego odpryskiwania. Z duetem Sensique & Revlon wytrzymuje na paznokciach trzy dni (może dłużej? nie sprawdzałam ;)), co dla mnie jest idealną opcją.


Lakier ma świetną pigmentację, do pełnego krycia wystarcza jedna warstwa, szybko schnie, pędzelek jest w miarę wygodny. Kolor, w zależności od światła, lubi wpadać w różowe albo czerwone tony, ogólnie nie można mu zarzucić braku intensywności ;)


Jeśli chodzi o wady, to z pewnością wymienić trzeba bardzo kiepską dostępność (ja swoje kupiłam w Mediolanie, gdzie salonów KIKO nie brakuje, poza Włochami dostać można je jeszcze w wybranych miastach w Niemczech, Francji, Portugalii, Hiszpanii i Anglii).


Cena, biorąc pod uwagę zarówno jakość, jak i ilość (11 ml), jest bardzo przyzwoita - regularna to ok 5 euro, w promocjach dostać te lakiery można już za 2-3. Jeśli ktoś kiedyś będzie miał okazję kupić, to polecam bez zastanowienia brać - naprawdę warto poznać bliżej tę markę :)


Moja ocena: 4,5/5

niedziela, 2 czerwca 2013

I po kolejnym lushowym dobrodziejstwie... ;)

Wreszcie przyszedł czas na pożegnanie z kolejnym lushowym kosmetykiem, a dokładniej...

Lush, Fresh Farmacy

Źródło: http://www.lushusa.com

Kostkę do mycia twarzy Fresh Farmacy kupiłam prawie rok temu, podczas wakacji we Włoszech. 100 gr produktu kosztowało ok. 7,50 euro i okazało się niezbyt dużym kawałkiem różowawego mydła, w formie przypominającego kawałeczek tortu :). FF miało dziwny zapach, do którego dość szybko się jednak przyzwyczaiłam, oraz twardą konsystencję. Używałam go z różną częstotliwością, czasem raz dziennie, czasem dwa, czasem zupełnie odstawiałam na rzecz nowych żeli do twarzy etc., niemniej z pewnością trzeba stwierdzić, że był to najbardziej wydajny specyfik do twarzy, jaki kiedykolwiek przyszło mi stosować.

Źródło: http://www.lush.it/

Fresh Farmacy dedykowane jest skórze problematycznej, jednak mam wrażenie, że może z takową średnio współpracować. Przede wszystkim lubi od czasu do czasu zbytnio wysuszyć twarz, pozostawia ją skrzypiącą, często także ściągniętą - ogólnie nie można się w tym przypadku obyć bez kremu nawilżającego. Nie nadaje się zupełnie do demakijażu, o zmywaniu nim tuszu nawet strach pomyśleć. Ze względu na twardość kostki i fakt, że zupełnie się nie pieni, a tym samym kilkakrotnie trzeba powtarzać żmudny proces aplikacji, jest średnio wygodna w użyciu. Mimo pięknego składu (rumianek, olejki eteryczneh z róży, drzewa herbacianego i lawendy), nie zauważyłam jakiejś wyjątkowej poprawy stanu cery - zabrakło mi efektu "wow!", jaki odnotowałam choćby po słynnym Angels On Bare Skin. Zdecydowanie więc cieszę się, że wreszcie udało mi się wykończyć tę kostkę, do której na pewno już nigdy nie wrócę.

A tu stare zdjęcie dokumentujące część moich lushowych dóbr -
Fresh Farmacy widoczne jest na samym dole :)
Moja ocena: 3,5/5

PS. Fresh Farmacy odeszło w niepamięć, więc pora na godnego zastępcę - mydło z Aleppo 20%. A Wy miałyście kiedyś z którymś z tych dwóch czyścików do czynienia? :)


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...