sobota, 14 września 2013

Zakupy wrześniowe

Zakupy kosmetyczne:


Wibo, Volume Extreme Mascara - 9,29


Batiste, Suchy szampon dla brunetek - 15,99

Bell, Glam Wear Nude, Lakier do paznokci 03 - 11,99
Bell, Glam Wear Nude, Lakier do paznokci 05 - 11,99



Łacznie: 49,26 zł

Wakacje minęły, a wielka czarna dziura pozostała w miejscu oszczędności... Z racji tego postanowiłam z lekka zacisnąć pasa w tym miesiącu.
Wyszło mi to niby nie najgorzej, w końcu zmieściłam się z kosmetykami w słynnych 50 zł. Jestem szczególnie z tego zadowolona, gdy pod uwagę biorę wydatki kosmetyczne z sierpnia (181,51 zł), o lipcu, kiedy to napadłam na Lush, nie chcę pamiętać.

Zakupy ubraniowe:


H&M, Torebka - 29,92 zł



Na początku września dokonałam małej selekcji ciuchów i dodatków. Uświadomiłam sobie wybitnie, że żadna z większych toreb nie nadaje się już do użytku... Na szczęście główka pracuje ;) Użyłam karty ze zwrotem (30 zł), dodatkowo rabatu 25% za zapisanie się na newsletter i oto mam nową torbę za grosze ;) Jestem z niej szaleńczo zadowolona!



I  tym miesiącu to by było na tyle... W przyszły piątek znów wyjeżdżam do Lubego, więc mam nadzieję (ba! muszę!), że powstrzymam się od jakiś dodatkowych zakupów w miarę bezproblemowo :) Trzymajcie za mnie kciuki!


Źródła obrazków: http://bell-kosmetyki.plhttp://urodomania.comhttp://www.rossnet.plhttp://www.hm.com/pl

poniedziałek, 9 września 2013

Mega denko cz.1 - niekolorowa kolorówka

Zbierałam się i przygotoywałam do postu denkowego od dłuższego czasu... Aż doszłam do wniosku, że tu całądenkową serię zrobić trzeba. Od maja (?) nazbierało się naprawdę dużo produktów, więc pora na odsłonę pierwszą - moją mało kolorową kolorówkę :)


KIKO, Falsh lashes concentrate – biała baza pod tusz z Kiko okazała się być produktem fajnym, ale niekoniecznym… Niby dodawała objętości, ale zwyczajnie nie chciało mi się nią bawić. Na uwagę zasługuje jej szczoteczka o ciekawym trójkątnym przekroju.



L'Oreal, Super Liner Duo – dobry, łatwy w obsłudze, o ładnej czerni. Dość drogi, opłaca się na niego polować podczas promocji. Niestety mniej trwały niż eyeliner w żelu z Maybelline, dlatego też raczej do niego już nie wrócę.

Clinique, High Lenghts Mascara – nie, nie i jeszcze raz nie! Jeden z najgorszych tuszy, jakie miałam. Dawał szalony efekt pajęczych nóżek, okropnie sklejał, był straszny w aplikacji (nawet gdy już się poddałam i podmieniłam jego dziwaczną szczoteczkę, na coś bardziej „normalnego”). Poza tym jego szczoteczką można spokojnie zrobić sobie krzywdę; osobiście za każdym razem drapałam nią sobie powiekę... Po raz kolejny cieszę się, że dostałam miniaturkę, zanim wyrzuciłam pieniądze w błoto.

Clinique, High Impact Mascara – ten tusz z kolei muszę zaliczyć do najlepszych, na jakie do tej pory trafiłam. Ładna czerń, świetne pogrubienie i wydłużenie, duża trwałość, brak jakichkolwiek problemów z kruszeniem/rozmazywaniem – po prostu mały ideał!



Sensique, Matt Finish Powder – bardzo tani produkt, wyjątkowo dobrze matujący, wydajny. Zamknięty w paskudnym i nietrwałym opakowaniu. Na dłuższą metę niestety męczy skórę i pogarsza jej wygląd.



Inglot, Duo Adhesive, Klej do sztucznych rzęs – najlepszy, bardzo wydajny produkt w tej kategorii. Na niewielki minus cena, jednak biorąc pod uwagę jakość tego produktu, możemy przymknąć na nią oko.


niedziela, 1 września 2013

Pięć mini pudełeczek

A w nich pięć wcale nie takich małych próbek z Lusha, które dostałam przy okazji lipcowych zakupów.


Imperialis - czyli krem uniwersalny dla skóry mieszanej o nie najgorszym zapachu i dość leistej konsystencji (mimo to topornie się rozprowadzał). Zawiódł mnie w kwestii nawilżenia, zaskoczył w kwestii... zapychania. Podskórne, bolące gule rzadko mi się przydarzają, ale dzięki niemu się udało. Próbka wystarczyła mi na ok. cztery dni stosowania rano i wieczorem


Vanishing Cream - śmierdziel jakich mało! Mojej strefy T zupełnie nie matowił, raczej nie nawilżał, dodatkowo przy okazji testów wyskoczyły mi jakieś pojedyncze pryszcze. Stosowałam ok. tygodnia i na pewno na pełnowymiarowe opakowanie się nie skuszę.


Angels On Bare Skin - pełnowymiarowe opakowanie tego produktu już kiedyś miałam i bardzo sobie chwaliłam, zwł na początku, gdy czyścik był super nowy i świeży ;) Fajnie działał na moją skórę poprzez równoczesne dobre oczyszczenie i uspokojenie. Poza tym jest to produkt bardzo wdajny, to maleństwo męczyłam tydzień, wcale sobie nie żałując podczas aplikacji. Możliwe, że kiedyś znów do AoBS wrócę.


Aqua Marina - gorsza siostra AoBS. Śmierdzi okrutnie, działa mniej spektakularnie, fajnie oczyszcza, ale nie pozostawia efektu "łał!". Nie kupię, ale tylko dlatego, że znam już lepszą pastę z Lush ;)



Fairtrade Honey - (powtórzę się) jeśli ktoś uwielbia zapach miodu, to ten szampon jest dla niego. Produkt dobrze się pieni, porządnie oczyszcza (włosy po nim skrzypią), ma ciekawy skład. Niestety więcej powiedzieć nie mogę - próbka wystarczyła jedynie na jedno użycie :/


Tak, zdecydowanie dobrze czasem dostać próbki... by przekonać się, co jest zupełnie nie dla naszej cery przeznaczone ;)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...