niedziela, 1 września 2013

Pięć mini pudełeczek

A w nich pięć wcale nie takich małych próbek z Lusha, które dostałam przy okazji lipcowych zakupów.


Imperialis - czyli krem uniwersalny dla skóry mieszanej o nie najgorszym zapachu i dość leistej konsystencji (mimo to topornie się rozprowadzał). Zawiódł mnie w kwestii nawilżenia, zaskoczył w kwestii... zapychania. Podskórne, bolące gule rzadko mi się przydarzają, ale dzięki niemu się udało. Próbka wystarczyła mi na ok. cztery dni stosowania rano i wieczorem


Vanishing Cream - śmierdziel jakich mało! Mojej strefy T zupełnie nie matowił, raczej nie nawilżał, dodatkowo przy okazji testów wyskoczyły mi jakieś pojedyncze pryszcze. Stosowałam ok. tygodnia i na pewno na pełnowymiarowe opakowanie się nie skuszę.


Angels On Bare Skin - pełnowymiarowe opakowanie tego produktu już kiedyś miałam i bardzo sobie chwaliłam, zwł na początku, gdy czyścik był super nowy i świeży ;) Fajnie działał na moją skórę poprzez równoczesne dobre oczyszczenie i uspokojenie. Poza tym jest to produkt bardzo wdajny, to maleństwo męczyłam tydzień, wcale sobie nie żałując podczas aplikacji. Możliwe, że kiedyś znów do AoBS wrócę.


Aqua Marina - gorsza siostra AoBS. Śmierdzi okrutnie, działa mniej spektakularnie, fajnie oczyszcza, ale nie pozostawia efektu "łał!". Nie kupię, ale tylko dlatego, że znam już lepszą pastę z Lush ;)



Fairtrade Honey - (powtórzę się) jeśli ktoś uwielbia zapach miodu, to ten szampon jest dla niego. Produkt dobrze się pieni, porządnie oczyszcza (włosy po nim skrzypią), ma ciekawy skład. Niestety więcej powiedzieć nie mogę - próbka wystarczyła jedynie na jedno użycie :/


Tak, zdecydowanie dobrze czasem dostać próbki... by przekonać się, co jest zupełnie nie dla naszej cery przeznaczone ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...