Oj, zdecydowanie długo mnie tu z Wami nie było.... Pamięta ktoś kameę jeszcze? ;)
Czerwiec i początek lipca dały mi troszkę w kość, poprzez dodatkową pracę, która jakoś tak zupełnie przypadkowo w sumie mi się nawinęła i aż żal było nie skorzystać.
13 lipca temu oficjalnie rozpoczęłam wakacje i szybciutko przybyłam do Antwerpii, gdzie przez kilka długich dni wspólnie z Lubym zmagaliśmy się z nowym, tym razem belgijskim mieszkaniem.
Niemniej wreszcie przyszedł ten dzień, gdy mogłam chwilę odetchnąć... i zawędrować do dawno niewidzianego Lusha.
Plan zakupowy był prosty - z okazji imienin (26 lipca*) postanowiłam sama sobie zrobić prezent w wysokości 20 euro. Już po wyjściu z mieszkania, suma ta w mej głowie wzrosła do 25, w sklepie porażona zapachem i ilością kolorowych dobroci, trochę się rozpędziłam.
A oto i nowe zdobycze:
* kolejne opóźnienie wynikło z padnięcia mojego laptopa. Po dwóch tygodniach doszedł wreszcie do siebie, dzięki czemu z jakąś normalną już recenzją powrócę tu w ciągu najbliższych 24h ;)
Miłego wieczoru wszystkim czytającym :P
Czerwiec i początek lipca dały mi troszkę w kość, poprzez dodatkową pracę, która jakoś tak zupełnie przypadkowo w sumie mi się nawinęła i aż żal było nie skorzystać.
13 lipca temu oficjalnie rozpoczęłam wakacje i szybciutko przybyłam do Antwerpii, gdzie przez kilka długich dni wspólnie z Lubym zmagaliśmy się z nowym, tym razem belgijskim mieszkaniem.
Niemniej wreszcie przyszedł ten dzień, gdy mogłam chwilę odetchnąć... i zawędrować do dawno niewidzianego Lusha.
Plan zakupowy był prosty - z okazji imienin (26 lipca*) postanowiłam sama sobie zrobić prezent w wysokości 20 euro. Już po wyjściu z mieszkania, suma ta w mej głowie wzrosła do 25, w sklepie porażona zapachem i ilością kolorowych dobroci, trochę się rozpędziłam.
A oto i nowe zdobycze:
- American Cream - słynna, bosko pachnąca odżywka do włosów (100g / 6,95€)
- Tea Tree Water - czyli zbawienie w obliczu szalonych upałów (100g / 5,45€)
- Rub Rub Rub - ukochany peeling, o którym pisałam tutaj (330g / 14,45€)
- Karma Komba - szampon w kostce, dość przypadkowo chwycony, bo czaiłam się na inną wersję (55g / 8,95€)
- Puszeczka na szampon - 2€
- Imperialis - krem do twarzy - gratis ;)
* kolejne opóźnienie wynikło z padnięcia mojego laptopa. Po dwóch tygodniach doszedł wreszcie do siebie, dzięki czemu z jakąś normalną już recenzją powrócę tu w ciągu najbliższych 24h ;)
Miłego wieczoru wszystkim czytającym :P
a witamy ponownie :)
OdpowiedzUsuńzakupy fajne, nic nie miałam z w.w
czekamy na recenzje ;)
:)
Usuńdzień doberek :D ! ładne zakupki :)
OdpowiedzUsuńŁadne, ładne, tylko drogawe cholery :P
UsuńChciałabym wypróbowac ich bomby do kąpieli ;) Jak na razie stosowałam ich szampon w kostce i właśnie american cream ^^ Szampon bardzo lubiałam, odżywke też, ale była mało treściwa.
OdpowiedzUsuńTeż bym chciała wypróbować te bomby, ale nie mam dostępu do wanny :/ ani u siebie, ani u mojego chłopa :/ Szampony są świetne moim zdaniem, a ta odżywka niby fajna, ale jednak, brakuje jej "tego czegoś" ;)
UsuńZazdroszcze nowosci;) tez bym sie chetnie przeszla do berlinskiego lusha ale szkoda mi kasy;(
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie;)
No niestety Lush jest drogi :/ Mi też szkoda kasy... ale czasem ciężko się powstrzymać :P
UsuńAaaale mam ochotę wypróbować peeling Lusha ;x
OdpowiedzUsuńOn jest genialny <3
UsuńJa w sklepie Lush byłam tylko raz w Paryżu, a wiem, że jeśli będę miała możliwość zakupów w tym sklepie to na pewno kupię jakieś kule do kąpieli i chyba szampon w kostce :D
OdpowiedzUsuńJa ich sklepy staram się ogólnie omijać szerokim łukiem, bo co wejdę do środka, to wychodzę z jakąś zdobyczą :P Chciałabym kiedyś wypróbować kulę do kąpieli, ale nie mam wanny :<
Usuń