Niestety raz pozytywnie, a raz negatywnie.
A tymczasem wczoraj przyszedł czas na wykorzystanie kolejnej próbki z Lusha - tym razem balsamu w kostce King of Skin...
Wszystkie trzy zdobyte kosteczki - KLIK King of Skin to ten okrąglaczek, po lewej ;) |
Opakowanie:
Typowy dla Lusha - brak opakowania.
Typowy dla Lusha - brak opakowania.
Zapach:
Przyjemny, delikatny, troszkę mydlany. Utrzymuje się na skórze, jednak nie drażni, nie przenika pościeli, ubrań etc.
Cena / waga:
9,25 euro / 75 g
Moja opinia:
Całe szczęście zdjęcia tego produktu zrobiłam zanim choćby przez myśl mi przeszło jednorazowe potarcie nim dłoni... Czegoś, co tak szybko się kończy, dawno nie uświadczyłam - przykładowo Hottie starczyło na kilka aplikacji (mimo że też było próbką), Soft Coeur po jednej aplikacji wygląda jak w dniu zakupu, Buffy próbuję wymęczyć bezskutecznie kolejny miesiąc.
King of Skin wystarczył na j e d n ą aplikację, czyli cała kostka, warta ok. 40 zł, przy odrobinie szczęścia, wystarczyłaby może na tydzień. Na plus oczywiście wspomniany zapach, na plus także naprawdę bardzo miła w dotyku skóra dzisiejszego poranka. Jednak to zdecydowanie zbyt mało by zrównoważyć wady, jakimi są: dostępność, cena, wydajność (!). Niestety.
Moja ocena: 3/5
Mi się marzy Buffy :)
OdpowiedzUsuńChyba sobie kupię :)
Mi Buffy średnio odpowiada... Ale za to Aqua Mirabilis polecam z całego serduszka, zwł. że jest to jeden z najpiękniej pachnących kosmetyków jakie znam <3
Usuń