Zbierałam się i przygotoywałam do postu denkowego od dłuższego czasu... Aż doszłam do wniosku, że tu całądenkową serię zrobić trzeba. Od maja (?) nazbierało się naprawdę dużo produktów, więc pora na odsłonę pierwszą - moją mało kolorową kolorówkę :)
KIKO, Falsh lashes concentrate – biała baza pod tusz z Kiko okazała się być produktem fajnym, ale niekoniecznym… Niby dodawała objętości, ale zwyczajnie nie chciało mi się nią bawić. Na uwagę zasługuje jej szczoteczka o ciekawym trójkątnym przekroju.
L'Oreal, Super Liner Duo – dobry, łatwy w obsłudze, o ładnej czerni. Dość drogi, opłaca się na niego polować podczas promocji. Niestety mniej trwały niż eyeliner w żelu z Maybelline, dlatego też raczej do niego już nie wrócę.
Clinique, High Lenghts Mascara – nie, nie i jeszcze raz nie! Jeden z najgorszych tuszy, jakie miałam. Dawał szalony efekt pajęczych nóżek, okropnie sklejał, był straszny w aplikacji (nawet gdy już się poddałam i podmieniłam jego dziwaczną szczoteczkę, na coś bardziej „normalnego”). Poza tym jego szczoteczką można spokojnie zrobić sobie krzywdę; osobiście za każdym razem drapałam nią sobie powiekę... Po raz kolejny cieszę się, że dostałam miniaturkę, zanim wyrzuciłam pieniądze w błoto.
Clinique, High Impact Mascara – ten tusz z kolei muszę zaliczyć do najlepszych, na jakie do tej pory trafiłam. Ładna czerń, świetne pogrubienie i wydłużenie, duża trwałość, brak jakichkolwiek problemów z kruszeniem/rozmazywaniem – po prostu mały ideał!
Sensique, Matt Finish Powder – bardzo tani produkt, wyjątkowo dobrze matujący, wydajny. Zamknięty w paskudnym i nietrwałym opakowaniu. Na dłuższą metę niestety męczy skórę i pogarsza jej wygląd.
Inglot, Duo Adhesive, Klej do sztucznych rzęs – najlepszy, bardzo wydajny produkt w tej kategorii. Na niewielki minus cena, jednak biorąc pod uwagę jakość tego produktu, możemy przymknąć na nią oko.
KIKO, Falsh lashes concentrate – biała baza pod tusz z Kiko okazała się być produktem fajnym, ale niekoniecznym… Niby dodawała objętości, ale zwyczajnie nie chciało mi się nią bawić. Na uwagę zasługuje jej szczoteczka o ciekawym trójkątnym przekroju.
L'Oreal, Super Liner Duo – dobry, łatwy w obsłudze, o ładnej czerni. Dość drogi, opłaca się na niego polować podczas promocji. Niestety mniej trwały niż eyeliner w żelu z Maybelline, dlatego też raczej do niego już nie wrócę.
Clinique, High Lenghts Mascara – nie, nie i jeszcze raz nie! Jeden z najgorszych tuszy, jakie miałam. Dawał szalony efekt pajęczych nóżek, okropnie sklejał, był straszny w aplikacji (nawet gdy już się poddałam i podmieniłam jego dziwaczną szczoteczkę, na coś bardziej „normalnego”). Poza tym jego szczoteczką można spokojnie zrobić sobie krzywdę; osobiście za każdym razem drapałam nią sobie powiekę... Po raz kolejny cieszę się, że dostałam miniaturkę, zanim wyrzuciłam pieniądze w błoto.
Clinique, High Impact Mascara – ten tusz z kolei muszę zaliczyć do najlepszych, na jakie do tej pory trafiłam. Ładna czerń, świetne pogrubienie i wydłużenie, duża trwałość, brak jakichkolwiek problemów z kruszeniem/rozmazywaniem – po prostu mały ideał!
Sensique, Matt Finish Powder – bardzo tani produkt, wyjątkowo dobrze matujący, wydajny. Zamknięty w paskudnym i nietrwałym opakowaniu. Na dłuższą metę niestety męczy skórę i pogarsza jej wygląd.
Inglot, Duo Adhesive, Klej do sztucznych rzęs – najlepszy, bardzo wydajny produkt w tej kategorii. Na niewielki minus cena, jednak biorąc pod uwagę jakość tego produktu, możemy przymknąć na nią oko.
szkoda, że te produkty się nie sprawdziły, wyglądają ciekawie.. ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam na rozdanie, jeśli masz ochotę :)
http://psychodelax3.blogspot.com/2013/08/pierwsze-rozdanie-imieninowe.html
Cóż trzeba o nich zapomnieć i liczyć,że następne sprawdzą się lepiej:)
OdpowiedzUsuńOgromne dno!
OdpowiedzUsuń