sobota, 16 marca 2013

Malinowy bubel

Dzień za dniem jak szalone... Jak Wy to robicie, że macie czas na częstsze wpisy?

Dziś na szybko o produkcie, którego nie zużyłam, ale który radośnie wykreślę z listy rzeczy do zdenkowania i zwyczajnie wyleję do zlewu (zostawiając jedynie butelkę z atomizerem - może się przydać).


Marion, Ocet z Malin & Koktajl Owocowy, 
Spray regenerujący włosy



Jakieś pół roku temu, gdy wszędzie było głośno o malinowych płukankach, postanowiłam zobaczyć, jak tego typu mikstury będą się u mnie sprawować. Postawiłam na tańszą alternatywę i z perspektywy czasu, wiem, że po prostu wyrzuciłam w błoto 8 zł (a raczej 16, bo kupiłam dwie butelki - jedna poszła do koleżanki).


Produkt ten ładnie pachnie, stosunkowo naturalnie, zupełnie inaczej od "oryginału", który dla mnie jest malinową mambą (przyjemną, ale i chemiczną). Ma dość dobrze działający atomizer, pomimo stosunkowo niewielkiej objętości (120 ml) jest bardzo wydajny. Spray z Marion ma jednak jedną, dużą wadę - nie robi NIC, poza obciążaniem włosów. Zero jakichkolwiek pozytywnych efektów, zero właściwości regeneracyjnych, zero blasku (chyba, że należy mówić o tłustym błysku, który niespodziewanie pojawia się zdecydowanie szybciej, niż powinien). Włosy po zastosowaniu tego produktu są nieprzyjemne w dotyku, nawet ten fajny zapach nie ratuje sytuacji i ulatnia się w okamgnieniu. Od tygodnia mam płukankę z Yves Rocher i widzę różnicę, więc następnym razem mocno się zastanowię, czy warto szukać rzekomych odpowiedników...


Moja ocena: 1/5

18 komentarzy:

  1. Dobrze wiedzieć, właśnie zastanawiam się nad kosmetykami do włosów. Czyli zero tańszych zamienników.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy ja wiem, czy zero, czasem można coś fajnego i taniego utrafić, ale zdecydowanie to nie jest tego typu przypadek ;)

      Usuń
  2. Ja miałam płukankę i też nie byłam z niej zadowolona niestety ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście nie przepłaciłyśmy za nią ;)

      Usuń
  3. Miałam i popieram - jest beznadziejny, niestety. A szkoda, bo zapach fajny, ale właściwości - zero.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapach to chyba ma nawet przyjemniejszy od tej z YR :)

      Usuń
  4. dobrze, że nie kupiłam, bo chciałam ostatnio!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie kupuj, mimo że tania - nie warto zupełnie.

      Usuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Miałam maseczkę do włosów z tej serii i spisała się u mnie świetnie. Szkoda, że spray nie jest już tak dobry.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To z tej serii jest maseczka? Nie miałam świadomości, ale i tak po doświadczeniu z tym czymś, bym się raczej nie skusiła.

      Usuń
  7. Hmm ja też nie mam czasem czasu,ale staram się np gdy mam wolne napisać już coś na zapas :) Co do tego octu...słyszałam o nim już wiele,ale raczej tylko same negatywy,nie dziwie się,że Ciebie też nie zachwycił.Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się chyba pospieszyłam wtedy z zakupem - na początku można było natknąć się na pozytywne opisy, po chwili dopiero negatywne doszły do głosu... ale dla mojego portfela było już za późno :D

      Usuń
  8. Ja jestem osobą, która w życiu robi tylko przyjemne rzeczy i dzięki temu na czas na bloga ;). Okropna jestem :] Nie znam tego octu, ale widzę, że to dobrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba muszę zacząć podążać tą drogą :D

      Usuń
    2. Polecam :). Łączenie przyjemnego z pożytecznym jest przyjemne i pożyteczne ;). Z Częstochowy pochodzę :)

      Usuń
  9. Miałam tą mgiełkę i to straszny bubel, nie robiła nic kompletnie nic!

    OdpowiedzUsuń
  10. Też mam oba produkty i takie same odczucia, jak Ty. Czasami warto zainwestować :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...