wtorek, 19 lutego 2013

Podsumowanie wydatków - luty 2013

Do końca miesiąca została jeszcze chwila, niemniej postanowiłam  rozliczyć się już teraz ;)

Źródło: http://uperfumowac.info/

Kosmetyki:


Isana, Body Creme Sheabutter & Kakao - 7,99
Rossmann, Isana Hair Professional, Gloss Shampoo (Szampon do włosów łamliwych i rozdwajających się) - 6,99
Rossmann, Lilibe Cosmetics, Kosmetikstäbchen (Patyczki kosmetyczne) - 2,79
Rossmann, Babydream, Baby Wind- und Wettercreme (Krem chroniący przed zimnem i wiatrem) - 4,84 (0,15 gr rabat z kartą Rossne)
BeBeauty - żel micelarny - 4,99 (potrzeba wyjazdowa)
Pilnik Elitte models - 10,99
Ziaja Intima - 9,19 (potrzeba wyjazdowa)
Zmywacz do paznokci Sensique - 5,99 (potrzeba wyjazdowa)
The Body Shop, Rękawice do peelingu - 19,90
The Body Shop, Banana Conditioner - 19
The Body Shop, Mango Hand Cleanse Gel - 10

__________
102,67

(nadwyżka 1,36 po uśrednieniu zakupów ze stycznia i lutego :P )


Można założyć więc, że w miarę dobrze, jednak rozpatrując limit na marzec, trzeba pamiętać o małym falstarcie z zakupem z Yves Rocher. Miałam kupon z prezentem na powitanie, żal więc było nie skorzystać, a że kupon ważny był tylko 30 dni i za chwilę by przepadł... Zapłaciłam 41,40 zł. 
Tym samym do wydania w marcu pozostaje mi szalone 57,24 zł. Zważywszy na to, że za chwilę wykończę ukochany podkład i będę musiała rozejrzeć się za jakimś nowym - jest idealnie ;)



Na ciuchy/buty wydałam okrągłe zero (plan więc zrealizowany w 100%). Tym samym, po odciągnięciu 48,99 (nadwyżka jeszcze ze stycznia), na marzec zostaje mi do ewentualnego* przepuszczenia 51,50 zł (grunt, że i tu wyszłam wreszcie na prostą zakupową :P)



Podsumowując kolejny miesiąc - czułam się wodzona na pokuszenie nie raz i nie dwa, a mimo to udało mi się nie poddać. Zresztą, pewnie jeszcze będę różnymi smakołykami nęcona (czyli w sumie nie powinnam mówić "hop"), choćby na lotnisku, a potem i w Galerii Krakowskiej...



W każdym razie, opierając się kolejnym pokusom i dodając je jedynie do różnych pisanych list życzeniowych, coraz dobitniej do mnie docierało, jakie kwoty byłabym w stanie wydać od ręki:

  • bo to takie ładne (przykład: żele z Yves Rocher, które podobają mi się... bo mają ładne opakowania i fajne pod względem designu naklejki :D )
  • bo to taki fajny gadżet (przykład: masełka z TBS, bo przecież są świetne do torebki i mają takie śliczniutkie pudełeczka)
  • bo to na pewno sprawi, że będę wyglądać miliard razy piękniej (przykład: róż z MAC, który mnie korci i który z pewnością jest dobrą inwestycją... ale czy aby na pewno konieczną już teraz/zaraz?). 



Zresztą wystarczy sobie przypomnieć jak pięknie popłynęłam z wydatkami w grudniu... Te limity każą mi niejako pięć(dziesiąt) razy przemyśleć każdy zakup. Dzięki temu na chwilę obecną muszę stwierdzić, że z powyższych rzeczy jedynie krem do ciała z Rossmanna był typową zachciewajką, bez której mogłabym dość długo żyć z racji zapasów chomikowanych w domu. Cała reszta miała jakiś tam większy sens.
I o to chyba chodzi ;) 
Przynajmniej dopóki człowiek nie natrafi na super bogatego i hojnego narzeczonego, tudzież nie wygra szóstki - a raczej kilku szóstek - w totka :D 



*ewentualnego, bo w sumie jakieś ładne, porządne, skórzane baleriny mi się marzą na wiosnę, a wiadomo, że to dość duży wydatek być może, więc lepiej chyba odrobinę przyoszczędzić

10 komentarzy:

  1. ja wolę swoich nie podliczac, bo sie załamie :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podlicz, podlicz, to daje dobrego kopa do oszczędności i denkowania :D

      Usuń
  2. Bardzo ciekawy i przydatny pomysł z takim kontrolowaniem wydatków. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. też musiałabym zacząć się tak kontrolować chociaż muszę przyznać, że od dłuższego czasu przestałam kupować byle kupić tylko kupuję to co jest mi naprawdę potrzebne, chociaż czasem zdarzają się wyjątki :p




    Zapraszam do mnie ;*
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratulacje, że się postanowień tak trzymasz. :) U mnie idzie dość ciężko, ale grunt, że się staram. Przed chwilą podliczyłam swoje wydatki i trochę się przeraziłam, ponieważ wydałam więcej niż myślałam. :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Podziwiam, ja zawsze wydam wszystko co mam w portfelu o oszczędzaniu nie ma mowy, no chyba że na zakupy akurat idę z moim Narzeczonym wtedy zawsze wydaje mniej:)

    OdpowiedzUsuń
  6. ciekawy blog.




    zapraszam bigchocolatepancake.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. ja nawet się za takie podsumowanie nie biorę, bo boję się, że się przeraże... ech, ale te zakupy tak wciągają.. :(

    OdpowiedzUsuń
  8. fajnie, że skrupulatnie robisz te podsumowania.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...