poniedziałek, 4 lutego 2013

Nieudany prezent z Farmony

Pod ostatnią choinkę dostałam poza smackersami, opisanymi TUTAJ, zestaw do pielęgnacji z Farmony, w skład którego wchodził mus do ciała o zapachu brzoskwini & mango, oraz odpowiadający mu olejek do kąpieli. Mus kiedyś już miałam, obecnie kończę więc drugie opakowanie i od niego może zacznę, recenzję olejku zostawiając sobie na później.



Opakowanie:
Proste plastikowe pudełeczko. Plus za zabezpieczające sreberko w środku, plus też za całkiem uroczą szatę graficzną. Wizualnie opakowanie trochę przypomina mi te z TBS, oba podobają mi się zresztą w takim samym stopniu ;)


Zapach:
Jednym słowem - o k r o p n y (tak, zaczynam tym razem z grubej rury). Wszelkie dodatnie cechy tego produktu niestety przesłania mi właśnie zapach, mający według producenta być jego największą zaletą ("tak pachnie szczęście"?!). Jest on mocno chemiczny, zdecydowanie zbyt długo się utrzymujący, wnikający we wszystkie ubrania, w pościel, unoszący się w pomieszczeniu długo po otwarciu pudełka, i ciągnący się za mną, po nałożeniu produktu (o czym zawsze informuje mnie mama, używając niezbyt pochlebnych słów dla określenia swych przeżyć węchowych). Po ukończeniu pierwszego opakowania miałam zamiar nigdy już do tego musu nie wracać, właśnie ze względu na tę mdłą, okropnie nienaturalną woń. Niestety, nie udało się.

Cena / objętość:
Ok. 13 zł / 250 ml



Moja opinia:
Jak można się domyślić, powyżej opisane wrażenia zapachowe, sprawiają, że już nigdy z własnej, nieprzymuszonej woli (tu byłam przyciśnięta postanowieniem denkowania) do tego musu nie wrócę. Przechodząc jednak do innych cech produktu.. Opakowanie, w dość standardowej cenie, starczyło mi na 2 tygodnie codziennego stosowania (nie żałowałam sobie jednak, chcąc wykończyć go możliwie szybko), co określiłabym jako średni wynik. Nie bardzo spodobała mi się konsystencja produktu, która wdaje mi się dość... obrzydliwa, podobnie zresztą jak i sam kolor (znów sztuczność do granic). Mus wchłania się całkiem szybko, co niewątpliwie jest jakąś tam zaletą, niemniej nie pozostawia skóry zbyt nawilżonej, czy wygładzonej, niezależnie od pory roku (pierwsze opakowanie zużyłam porą letnią, więc mam porównanie). Poza ładną szatą graficzną nie widzę w tym produkcie NIC pozytywnego na dłuższą metę i mam nadzieję, że już nigdy taki prezent mi się nie przytrafi.

Moja ocena: 1/5





Nie. Szczęście zdecydowanie nie śmierdzi chemią.

19 komentarzy:

  1. O kurcze a ja właśnie miałam to kupić ale chyba się wstrzymam ,co prawda dla mnie liczą się efekty a nie zapach,ale widze,że nie jest to warte takiej kasy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Według mnie - nie wart żadnej kasy, zdecydowanie lepiej poszukać czegoś innego... Ale fakt faktem opinii na plus ma dość dużo, więc może u Ciebie sprawowałby się lepiej?

      Usuń
  2. Ja slyszalam same dobre opinie tych produktow, kazdy mainne zdanie:)
    http://solidaryexpensivee.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie :) Mi zupełnie nie podszedł, ale dla kogoś, kto lubi takie mocne zapachy, z powodzeniem może być on KWC.

      Usuń
  3. Oj, dzięki za ostrzeżenie. choc i tak nie kupię masła w ciągu miliona lat bo mam 87847587 kremów :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja miałam tyle.. Teraz tylko 5 maseł z TBS czeka (plus krem z Isany) i mobilizuje do zużywania takich śmierdziuchów (w myśl: "jak skończę to opakowanie, to będę mogła otworzyć...")

      Usuń
  4. Oj, szkoda, bo ja czytałam wiele pozytywnych recenzji... . Teraz chyba będę musiała się zastanowić nad zakupem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastanów się, jak daleka jest Twoja tolerancja mocnych, koszmarnie słodkich zapachów... ;) Ogólnie to szkoda, że nie można sprawdzić zapachu wielu produktów pielęgnacyjnych przed zakupem - człowiek popełniałby zdecydowanie mnie pomyłek.

      Usuń
  5. Mi zapach na początku się bardzo podobał, ale z trudem zmordowałam opakowanie i wpisałam na czarną listę ;)
    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi od razu nie przypadł do gustu, niestety ;)

      Usuń
  6. Ja mam peeling z tej serii i żadnej chemii w nim nie czuję, a zapach mi się podoba

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W przypadku olejku zapach jest już zdecydowanie bardziej znośny (choć ta sama nuta przewodzi), więc może od produktu zależy, jakie natężenie... Ogólnie wiadomo, ocena zapachu jest mocno subiektywną sprawą, niemniej ja peelingu już ryzykować nie będę ;)

      Usuń
  7. Tez nie przepadam za tym zapachem, jednak niestety drugi raz obdarowano mnie nim na spotkaniu blogerek. Wiem, ze darowanemu koniu nie zaglada sie w zeby, ale peeling otrzymala siostra hehe ]:->

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja przyznaję, że chciałam ten mus przekazać koleżance.. Ale też go wcześniej miała i nie dała rady się przekonać na drugie podejście :P

      Usuń
  8. Miałam kiedyś masło z tej firmy i byłam zadowolona ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja obecnie staram się zużyć masło z tej firmy liczi & rambutan. Też mnie denerwuje zapach.. jest strasznie intensywny i długo się utrzymuje, a samo działanie jest całkiem niezłe ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masła z Farmony nigdy nie miałam, więc nie wiem jak z działaniem, ale mus jest średniakiem :/

      Usuń
  10. ja miałam ten olejek i było ok ; )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też uważam, że olejek jest całkiem nie najgorszy (przede wszystkim zapach jest bardziej znośny), ale mus - okropieństwo ;)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...