W tym miesiącu nie poszalałam, przeczytałam 3 książki, co wielkim wyczynem nie jest, niemniej to i tak dobre rozpoczęcie roku (3/26).

Na początku stycznia sięgnęłam po "Malowanego ptaka" autorstwa Jerzego Kosińskiego. Książka ta, wydana kilkadziesiąt lat temu (1965; wyd. polskie 1989), wpadła mi w oko podczas przeglądania jakiegoś wydawnictwa w stylu "Księgi zakazane". Po każdej kolejnej przeczytanej stronie coraz bardziej rozumiałam ideę takiego zakwalifikowania tej powieści... Losy czarnookiego chłopca, samotnie przemierzającego polskie wsie podczas II wojny światowej, okraszone są brutalnością, jakiej na łamach żadnej innej książki jeszcze nie spotkałam. Wszelkie "Medaliony" etc. wydają się być przy tym przyjemnymi opowiastkami. Ogólnie strasznie długo trawiłam "Malowanego ptaka", dziennie czytając maksymalnie po 20 stron. Osobom z mocnymi nerwami polecam (bądź co bądź - ciekawa), innym - zdecydowanie odradzam tę lekturę.
W celu swoistego odpoczęcia od ciężkich książek, zabrałam się następnie za "Numer zerowy" autorstwa Pauliny Grych. Powieść ta jest dość "babska", jednak znajdziemy tu zarówno trochę polityki, jak i problemów różnego formatu, wśród których jednak na pierwsze miejsce wysuwa się wątek zdrady kochającego męża z najbliższą przyjaciółką... Nie zdradzając szczegółów, muszę wyjawić, że powieść wieńczy naprawdę zaskakujące zakończenie ;) Na długie, ciemne wieczory bardzo przyjemna pozycja (zwłaszcza w połączeniu z dobrą herbatką i kocem).

2. Filmy.
Nie jestem zbyt dużą fanką kinematografii, stąd ten punkt nie jest jakiś okazały i pewnie nigdy nie będzie...
![]() |
Źródło: http://www.imdb.com |
3. Podróże.
Jak pisałam TU w styczniu udało mi się odwiedzić na chwilę Oslo i zobaczyć parę interesujących rzeczy, jak np. słynny "Krzyk", czy też park Vigelanda. Stolica Norwegii spodobała mi się, choć przyznaję, że wolałabym się teraz przenieść w czasie i znaleźć w rozgrzanym lipcowym słońcem Mediolanie... Niemniej, Skandynawia jest piękna, a ja mam zamiar jeszcze bardziej się w tym utwierdzić w przeciągu kilku najbliższych dni ;)
4. Dbanie o siebie.
W ciągu stycznia spadło mi ok. 1,5 kg. Niezbyt wiele, ale zawsze coś ;) Wyrobiłam (wciąż wyrabiam?) w sobie kilka fajnych nawyków, jak np. codzienne ćwiczenia, jedzenie marchewek (wiem, że to dziwnie brzmi :p), ale i regularnego smarowania ciała masłami/balsamami, czego efektem jest piękne, styczniowe denko, do obejrzenia TU :D
Koniec końców - styczeń oceniam na plus ;)
W Skandynawii jeszcze nigdy nie byłam i jakoś mnie nie ciągnie - wolę te upalne państwa :)
OdpowiedzUsuńZa to podziwiam nawet te trzy przeczytane książki - ja do typowych powieści nawet się nie tykam ze względu na całkowity brak czasu :D
Ja też wolę cieplejsze miejsca, ale to nie do końca mój wybór ;) Oj tam, trochę mniej czasu przy kompie i da się ;P
UsuńZainspirowałaś mnie do powspominania mojego urlopu :)
OdpowiedzUsuńWidzę, widzę ;)
Usuń'Malowany Ptak' to jedna z najlepszych książek, jakie ostatnio czytałam! ;)
OdpowiedzUsuń