Do końca miesiąca została jeszcze chwila, niemniej postanowiłam rozliczyć się już teraz ;)
![]() |
Źródło: http://uperfumowac.info/ |
Kosmetyki:
Isana, Body Creme Sheabutter & Kakao - 7,99
Rossmann, Isana Hair Professional, Gloss Shampoo (Szampon do włosów łamliwych i rozdwajających się) - 6,99
Rossmann, Lilibe Cosmetics, Kosmetikstäbchen (Patyczki kosmetyczne) - 2,79
Rossmann, Babydream, Baby Wind- und Wettercreme (Krem chroniący przed zimnem i wiatrem) - 4,84 (0,15 gr rabat z kartą Rossne)
BeBeauty - żel micelarny - 4,99 (potrzeba wyjazdowa)
Pilnik Elitte models - 10,99
Ziaja Intima - 9,19 (potrzeba wyjazdowa)
Zmywacz do paznokci Sensique - 5,99 (potrzeba wyjazdowa)
The Body Shop, Rękawice do peelingu - 19,90
The Body Shop, Banana Conditioner - 19
The Body Shop, Mango Hand Cleanse Gel - 10
__________
102,67
(nadwyżka 1,36 po uśrednieniu zakupów ze stycznia i lutego :P )
Można założyć więc, że w miarę dobrze, jednak rozpatrując limit na marzec, trzeba pamiętać o małym falstarcie z zakupem z Yves Rocher. Miałam kupon z prezentem na powitanie, żal więc było nie skorzystać, a że kupon ważny był tylko 30 dni i za chwilę by przepadł... Zapłaciłam 41,40 zł.
Tym samym do wydania w marcu pozostaje mi szalone 57,24 zł. Zważywszy na to, że za chwilę wykończę ukochany podkład i będę musiała rozejrzeć się za jakimś nowym - jest idealnie ;)
Na ciuchy/buty wydałam okrągłe zero (plan więc zrealizowany w 100%). Tym samym, po odciągnięciu 48,99 (nadwyżka jeszcze ze stycznia), na marzec zostaje mi do ewentualnego* przepuszczenia 51,50 zł (grunt, że i tu wyszłam wreszcie na prostą zakupową :P)
Podsumowując kolejny miesiąc - czułam się wodzona na pokuszenie nie raz i nie dwa, a mimo to udało mi się nie poddać. Zresztą, pewnie jeszcze będę różnymi smakołykami nęcona (czyli w sumie nie powinnam mówić "hop"), choćby na lotnisku, a potem i w Galerii Krakowskiej...
W każdym razie, opierając się kolejnym pokusom i dodając je jedynie do różnych pisanych list życzeniowych, coraz dobitniej do mnie docierało, jakie kwoty byłabym w stanie wydać od ręki:
- bo to takie ładne (przykład: żele z Yves Rocher, które podobają mi się... bo mają ładne opakowania i fajne pod względem designu naklejki :D )
- bo to taki fajny gadżet (przykład: masełka z TBS, bo przecież są świetne do torebki i mają takie śliczniutkie pudełeczka)
- bo to na pewno sprawi, że będę wyglądać miliard razy piękniej (przykład: róż z MAC, który mnie korci i który z pewnością jest dobrą inwestycją... ale czy aby na pewno konieczną już teraz/zaraz?).
Zresztą wystarczy sobie przypomnieć jak pięknie popłynęłam z wydatkami w grudniu... Te limity każą mi niejako pięć(dziesiąt) razy przemyśleć każdy zakup. Dzięki temu na chwilę obecną muszę stwierdzić, że z powyższych rzeczy jedynie krem do ciała z Rossmanna był typową zachciewajką, bez której mogłabym dość długo żyć z racji zapasów chomikowanych w domu. Cała reszta miała jakiś tam większy sens.
I o to chyba chodzi ;)
Przynajmniej dopóki człowiek nie natrafi na super bogatego i hojnego narzeczonego, tudzież nie wygra szóstki - a raczej kilku szóstek - w totka :D
*ewentualnego, bo w sumie jakieś ładne, porządne, skórzane baleriny mi się marzą na wiosnę, a wiadomo, że to dość duży wydatek być może, więc lepiej chyba odrobinę przyoszczędzić
ja wolę swoich nie podliczac, bo sie załamie :P
OdpowiedzUsuńPodlicz, podlicz, to daje dobrego kopa do oszczędności i denkowania :D
UsuńBardzo ciekawy i przydatny pomysł z takim kontrolowaniem wydatków. :)
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim u mnie działający :)
Usuńteż musiałabym zacząć się tak kontrolować chociaż muszę przyznać, że od dłuższego czasu przestałam kupować byle kupić tylko kupuję to co jest mi naprawdę potrzebne, chociaż czasem zdarzają się wyjątki :p
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie ;*
Pozdrawiam
Gratulacje, że się postanowień tak trzymasz. :) U mnie idzie dość ciężko, ale grunt, że się staram. Przed chwilą podliczyłam swoje wydatki i trochę się przeraziłam, ponieważ wydałam więcej niż myślałam. :D
OdpowiedzUsuńPodziwiam, ja zawsze wydam wszystko co mam w portfelu o oszczędzaniu nie ma mowy, no chyba że na zakupy akurat idę z moim Narzeczonym wtedy zawsze wydaje mniej:)
OdpowiedzUsuńciekawy blog.
OdpowiedzUsuńzapraszam bigchocolatepancake.blogspot.com
ja nawet się za takie podsumowanie nie biorę, bo boję się, że się przeraże... ech, ale te zakupy tak wciągają.. :(
OdpowiedzUsuńfajnie, że skrupulatnie robisz te podsumowania.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam